Skopiuj swój mózg
Przyjmijmy, że zostałaby wykonana wierna kopia naszego mózgu i umieszczona w wirtualnym środowisku. Środowisku niechby i dziesięć razy bardziej złożonym niż środowisko najbardziej zaawansowanej gry komputerowej, a jednak wciąż dalekie od rzeczywistości i odróżnialne od niej na pierwszy rzut oka. Co będzie czuła Kopia, jaka będzie jej reakcja po uruchomieniu? Czy będzie w stanie "żyć" w czymś takim, wiedząc, że sama jest tylko elektronicznym odbiciem oryginału z prawdziwego świata, czy też może będzie chciała umrzeć? Czy będzie się bała, że ktoś w każdej chwili ktoś może wyłączyć komputer? Zaraz, chwila, moment! Właściwie czemu miała by to rozważać? Przecież ona tego nie odczuje, podobnie jak nie odczuje ponownego włączenia - jej wirtualny świat i jej wirtualne jestestwo zachowa wszak ciągłość!
Odwracamy czas
Spróbujmy sobie teraz wyobrazić, że na potrzeby emulacji odwrócimy oś czasu, tzn. uruchomimy program z wirtualnym środowiskiem i zanurzoną w nim Kopią od tyłu do przodu. Jak się czujemy z myślą, że to, co oglądalibyśmy na monitorze niczym film przewijany od końca do początku, byłoby "odczuwane" przez Kopię we właściwej kolejności (wszak w każdej jednostce czasu obliczania świata, używany byłby stan Kopii i świata idealnie właściwy dla danego momentu)? A co jeśli zaczniemy przeplatać czas? Czym w takim razie jest, na czym polega istnienie Kopii? W jaki sposób ona istnieje, skoro to, jak płynie czas w rzeczywistości, nie ma na nią i jej świat żadnego odczuwalnego wewnątrz wpływu?
God mode
Dajmy teraz Kopii możliwość dowolnego kształtowania środowiska, w którym żyje z pełnym dostępem do wiedzy i zasobów realnego świata. Jak ją wykorzysta? Co zrobi, żeby umilić sobie egzystencję? A co, jeśli będzie miała również możliwość dowolnej modyfikacji samej siebie? Czy w przypadku chandry, poprawi sobie humor, odpowiednio modyfikując swoją jaźń? Czy usunie wspomnienia, których nie chce mieć? Czy skorzysta z okazji, aby wykasować z siebie całą wiedzę na temat prawdziwego świata tak, aby nie musiała za nim tęsknić? Czy wtedy nadal będzie Twoją Kopią, czy już zupełnie kimś innym? Gdzie przebiega granica tego, co może w sobie zmienić, pozostając Tobą?
Kuku na muniu
Jak długo Kopia będzie w stanie istnieć w swojej wirtualnej rzeczywistości? Nie będzie się przecież starzeć (chyba że sama zechce), a emulować go z nią w środku można przez nieskończenie długi okres czasu. Czy to jest możliwe do zniesienia? Jak Kopia będzie się bronić przed nudą? Skąd będzie czerpać motywację do istnienia? Czy Kopia może zwariować?
Samo życie
Co się stanie, jeśli, zamiast tworzyć gotową Kopię, stworzymy wirtualne środowisko oparte na takich regułach, które - będąc choćby tylko prostym modelem rzeczywistego świata - umożliwią samoistne powstanie życia, zdolnego w odpowiednio długim czasie wyewoluować do inteligentnych, samoświadomych form? Czy będziemy mieli etyczne prawo skontaktować się z nimi, by objawić im prawdę o nich samych ("Siema, jesteście tylko bajtami w naszym komputerku i w każdej chwili możemy Was wyłączyć.")? A jeśli istoty te zaczną badać swój świat i reguły nim rządzące, aż w końcu dojdą do kresu poznania i stwierdzą, że jest, jak jest, bo jest i albo stało się samo, albo ktoś musiał stworzyć świat i odgórnie określić reguły nim rządzące. Czy wtedy powinniśmy pozwolić im poznać prawdę? Czy nam ktoś kiedyś pozwoli poznać prawdę?
Prawie koniec
Zostało już tylko około dwudziestu stron do końca tej przeszło czterystu stronicowej powieści. Nie wiem, jakie jeszcze problemy postawi przede mną Greg Egan, ale wiem, że "Miasto permutacji" należy do najciekawszych pozycji fantastycznych, z jakimi miałem okazję się zetknąć. Głównie dlatego, że - tak jak inne szczególnie cenione przeze mnie pozycje w tym gatunku - jest w pewnym sensie traktatem filozoficznym (tu akurat o naturze świadomości i problemach istnienia).
Świetna... recenzja? Czym Twój tekst by nie był, jestem przekonany, że przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Nie ukrywam jednak, że w pewnym sensie cały ten tekst, to jeden wielki spoiler. Przynajmniej jeśli chodzi o refleksyjną warstwę powieści. Mam nadzieję, że to nie będzie rzutowało negatywnie na jej odbiór.
OdpowiedzUsuń