Dawno, dawno temu w pewnym miasteczku mieszkała piękna dziewczyna. Jej życie było smutne, ponieważ po śmierci matki ojciec ożenił się powtórnie z pewną złośliwą i okrutną wdową, która sama miała dwie córki, nieustępujące w nikczemności. Te trzy babsztyle w krótkim czasie obrzydziły chłopu życie do tego stopnia, że wziął i umarł. Po tym nieszczęściu los dziewczyny, nazywanej przez macochę i jej córki Kopciuszkiem (na potrzeby bajki przyjmiemy takie ciepło brzmiące określenie - w rzeczywistości mówiono o niej kocmołuch, szmata, wywłoka a nawet mniej pochlebnie), jeszcze się pogorszył. Macocha i przybrane siostry wysługiwały się Kopciuszkiem, traktując go (/ją?) jak pomoc domową, czy wręcz niewolnicę.
Wszystko miało się odmienić po tym, jak ogłoszono, że następca tronu, młody i przystojny Królewicz, szuka żony. Okazją do znalezienia tej jedynej miał być bal w pałacu, na który zaproszono wszystkie piękne dziewczyny z całego królestwa. Córki macochy oczywiście miały zamiar uderzyć w konkury i były pewne swego. Kopciuszek byłby został w domu, bo ani nie miał się w co ubrać, ani czym pojechać do pałacu. A nawet gdyby, to macocha nie puściłaby na bal dziewczyny mogącej stanowić konkurencję dla jej córek.
Szczęśliwie dla Kopciuszka okazało się, że jej matką chrzestną jest dobra wróżka, która zjawiła się w porę i poczarowała. Stare łachy zamieniła w piękną suknię, drewniane chodaki w pantofelki z jagnięcej skóry, dynię w karocę, myszki w rumaki pociągowe. Niestety nie bardzo było kogo zamienić w stangreta (wykorzystanie do tego celu kota w sytuacji, gdy rumaki były myszami, mogło by spowodować pewne komplikacje), ale akurat Kopciuszek umiała powozić. Wprawdzie fakt, że dziewczyna zeskoczyła z dyszla zamiast wyjść z karocy, w ogólnym odczuciu zepsuł nieco entrance, ale na Królewiczu zrobiło to wrażenie, bo mile wspominał kilka przygodnych romansów z dziewuchami z gminu.
Później było już tylko lepiej - w ciągu kilku godzin balu Kopciuszek zdołał rozkochać w sobie królewicza na zabój. Czas płynął jednak nieubłaganie, a czary miały działać tylko do północy. Gdy zegar nabierał oddechu, by wybić dwunastą, Kopciuszek wybiegł w pośpiechu z pałacu, gubiąc przy tym jeden pantofelek, chwycił lejce i pognał rumaki z karocą do domu. Nagle czary przestały działać. Karoca zmieniła się z powrotem w dynię (jakie szczęście, że Kopciuszek nie siedział w środku, tylko na dyszlu) a rumaki w myszy. Jako że w tym momencie dziewczyna jechała dość szybko, toteż z impetem wylądowała w kałuży, wybijając sobie o przydrożny kamień dwie jedynki. Galopujący w pościgu Królewicz minął utytłaną w błocie, zakrwawioną, złorzeczącą pod nosem żebraczkę w łachmanach, ledwo na nią spojrzawszy.
Minęło dni kilka, życie toczyło się zwykłym trybem. Z tą różnicą, że Kopciuszek nauczył się gryźć bokiem a ponadto cały czas chodził w jednym chodaku (macocha poskąpiła pieniędzy na nową parę). Potem wydarzyły się dwie rzeczy: jedna to taka, że w bosą stopę weszły drzazgi i bardzo spuchła a druga to taka, że w odwiedziny przyszedł Królewicz, który wciąż szukał owej tajemniczej piękności, która tak nagle zniknęła z balu.
Nie wiedzieć czemu, pantofel zgubiony przez Kopciuszka nie odmienił się w chodaka. Dlatego Królewicz w poszukiwaniach swojej lubej używał go do tego celu, przymierzając na stopy wszystkich młodych dziewcząt, które napotkał. Także Kopciuszka, którego opuchnięta stopa nie zmieściła się jednak w pantofelku. Dziewczyna przezornie udawała zawstydzoną i jak najmniej mówiła, żeby nie pokazywać dziury po zębach a jak już musiała coś powiedzieć, to niby przypadkiem zasłaniała wachlarzem usta. Mimo wszystko Królewicz rozpoznał w niej piękność z balu. Od tego czasu bywał częstym gościem w domu Kopciuszka i łożył na leczenie chorej stopy.
Jednak jak pech, to pech. Mimo leczenia w stopę wdała się gangrena i trzeba było amputować. Ponadto dziury w zębach nie udało się długo ukrywać. Królewicz dzielnie odwiedzał Kopciuszka, jednak coraz więcej czasu spędzał z jedną z córek macochy - fakt posiadania przez nią obu stóp i kompletu przednich zębów a także innych przymiotów, którymi nader chętnie się dzieliła z Królewiczem, dawał jej zdecydowaną przewagę nad Kopciuszkiem. Niedługo potem chcąc, niechcąc, Królewicz i córka macochy musieli pospiesznie wziąć ślub a Kopciuszek został na lodzie (żeby nie powiedzieć w głębokiej d... dziurze). Samo życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz