Obżarstwo
Słoń azjatycki zjada dziennie około 135 kilogramów trawy, liści i korzeni. Żyrafa zjada dziennie kilkadziesiąt kilogramów karmy. Dorosły bawół je około dwudziestu kilogramów: otrąb, marchwi, buraków, siana. Wszystkie te zwierzaki właściwie nic innego nie robią przez dzień cały oprócz mielenia mordą. To tak tylko, żeby wyrobić pogląd na czasochłonność tej czynności. Teraz mięsożercy. Jeden tygrys w zoo zjada 10 kg wołowiny na dzień przy przeszło 300 masy ciała. Dzienne zapotrzebowanie pokarmowe dorosłego samca lwa żyjącego na wolności sięga 7 kg. W krajach zachodnich statystycznie każdy człowiek zjada rocznie tonę pożywienia, co daje niecałe 3 kg dniówki. Skaven zjada dziennie tyle, ile sam waży, czyli dajmy na to 80 kilogramów. ... ... ... Cooo?! Mam rozumieć, że Skaven zjada dziennie dwadzieścia, trzydzieści razy tyle, co człowiek?! W takim razie cały dzień nic innego nie robi, bo nie ma na to czasu. Zaraz, zaraz, skoro nie ma czasu na nic innego, to kiedy zdobywa pokarm? Kiedy knuje przeciwko ludzkości i innym skavenom?
Dygresja
Przed wielu laty, w pięknych czasach pierdycji, moja postać napotkała grupę skavenów na drodze do klasztoru La Maisontaal (i tutaj mały retrokonkurs: kto przypomni, co to była za przygoda?). Ta tajemnicza rasa wzbudziła wówczas we mnie fascynację i aż do dzisiaj mam do nich słabość. Pamiętam, że potraktowałem to spotkanie jako szansę nawiązania przyjaznych stosunków ze szczuroludźmi. Nie wiedziałem, że są to istoty z gruntu złe - zdawało mi się, że niezbyt poprawne relacje między nami to tylko kwestia jakichś zaszłości, których źródłem były nic nie znaczące nieporozumienia. Ostatnio (a jest to bardzo długie ostatnio) nie grywam w Warhammera, ale dowiedziawszy się o istnieniu dwóch ciekawych dodatków traktujących o szczuroludziach do nowszych edycji, a także powieści, postanowiłem nabyć je drogą kupna. To, co mnie uderzyło, to o wiele lepsza jakość wydania niż drzewiej bywało - twarde okładki, szyte grzbiety, pełny kolor (mowa o dodatkach, bo powieść to typowy nakibelnik). Treść też niczego sobie, ALE. Zarówno przykład z żarłocznością, jak i dalsze kwiatki pochodzą z "Dzieci Rogatego Szczura", przewodnika po rasie skavenów.
Spchlenie
Z przewodnika można się dowiedzieć, że skaveny poruszają się skokami. Co więcej, są w stanie skakać na wysokość pięciokrotnie przewyższającą człowieka. Przy założeniu 1,75 cm wzrostu to daje... 8,75 metra! Drugie, trzecie piętro? Jak pchły, normalnie. Ręka do góry, kto na to zwrócił uwagę, kto o tym pamięta i rzetelnie stosuje na sesjach. Ręka do góry, kto gdzieś, kiedyś w jakieś przygodzie, opowiadaniu, dodatku zauważył odniesienia do tejże niesamowitej cechy skavenów. Załóżmy, że jednak tak właśnie robią, mimo że nikt o tym nie wie, poza durniem który to napisał w przewodniku. Jakie byłyby implikacje tegoż? Wyobraźmy sobie atak z zaskoczenia, który nie musi się zakończyć cichą śmiercią. Jakie są sposoby odparcia ataku polegającego na tym, że z wysokości dajmy na to 6 metrów (odejmijmy wysokość człowieka i jeszcze trochę, bo może skaven nie miał miejsca na pełen rozbieg) spada nam na głowę dajmy na to 80 kilogramów żywej, wściekłej wagi? Przy tej założonej wysokości i masie szczuroczłek będzie miał prędkość końcową jakieś 40 km/h. Kto pamięta lekcje fizyki i policzy siłę uderzenia porównując do uderzenia pięścią? Dodajmy do tego bonusowo wyprowadzony cios (np. gwałtowny wyprost nóg) oraz fakt, że z przeciwnej strony jest uparta ziemia, i nie ma zmiłuj. Z naszego bohatera zostaje mokra plama. A jeśli stał akuracik na twardej powierzchni (np. bruku), to trzeba będzie zakasać rękawy i zdrapać resztki brzytwą. Jeszcze ktoś chętny do bliskiego spotkania z przedstawicielami tej uberanckiej rasy?
Rozpasanie
Samice skavenów według autorów "Dzieci Rogatego Szczura" rodzą około stu młodych rocznie. Jednak stosunek samic do samców wynosi 1:10, więc dawałoby to dziesięciokrotny wzrost populacji w ciągu roku. Ale niech będzie, weźmy pod uwagę wysoką śmiertelność. Przyjmijmy, że ze względu na nieustanne waśnie, niskie świadczenia zdrowotne i kiepskie warunki bytowania, ledwie jeden z dziesięciu skavenów dożywa starszego wieku. Nadal daje to dwukrotny wzrost populacji w ciągu pierwszego roku (czyli coś, na co ludzkość w okresie zaczynającym się od końca średniowiecza, potrzebowała 300 lat). Po 10 latach mamy ciekawe zjawisko: skavenów jest 11 razy więcej niż w punkcie wyjścia, z czego 10 na 11 to osobnicy w wieku poniżej 10 lat. Przypomnijmy, że samic jest 10 razy mniej niż samców, co znaczy, że obecnie na każdą samicę przypada setka młodych. Chyba, że tymi oderwanymi od piersi zajmują się samce (nadal przypada kilku na jednego). Widział ktoś gdzieś kiedyś stada skaveńskich bachorów pętające się za oddziałem szturmowym? Jak dorośli są w stanie wyżywić taką ilość szczurkoludków? Czy wymiona skaveńskich samic mają cudowną właściwość niewyczerpywalności? Skąd wziąć mięso do karmienia tych starszych (przypomnijmy, każdy zjada dziennie tyle, ile sam waży). Czy ktoś dostrzega jakikolwiek sens w tym wszystkim? Może popełniłem gdzieś błąd w obliczeniach, nie uwzględniłem czegoś mocno wpływającego na wyniki?
Czepiam się?
I niech nikt mi nie mówi, że się czepiam, że te duby smalone są efektem narracji przyjętej w dodatku, mianowicie stylizacji na notatki badaczy, którzy przecież czasem mogą się mylić. Ja po prostu w to nie wierzę. Wywróciłoby to do góry nogami ideę kanoniczności, której źródłem są materiały oficjalne, skoro wiele informacji można by podważyć stwierdzeniem: "to nie jest prawda, tutaj badacz z pewnością się mylił". Czy nie można było napisać po prostu: "skaveny mnożą się, jak króliki, ale tylko niewielu z nich dożywa wieku produkcyjnego"? Okazuje się, że nie - lepiej było zapchać podręcznik informacjami idiotycznymi, nieprzydatnymi i prowokującymi niepotrzebne tarcia na linii MG - gracze ("Ale jak to?! Przecież na stronach fafnastej i fiździesiątej wyraźnie napisano, że..."). Czepiam się, czy nie czepiam - wpis zdaje się pasować do 26 edycji Karnawału Blogowego. A jeśli jednak się czepiam, to notkę można potraktować jako swoistą egzemplifikację tematu. I też dobrze. ;)
P.S. Niestety podczas lektury tego, mimo wszystko, niezłego dodatku nie zanotowałem sobie numerów stron, na których te kwiatki występują i teraz ciężko mi je wszystkie znaleźć w celu potwierdzenia, że mi się to nie przyśniło. Jakby ktoś przypadkiem natrafił, to prośba o podrzucenie namiarów.
Liczmistrz. :) Swoja droga, tam AFAIR szlo sie dogadac ze skavenami, przynajmniej na poczatku, zanim zaczyna sie przepychanka o Arke.
OdpowiedzUsuńI ciesze sie, ze sobie darowalem druga edycje. :>
Być może jako osoba, według której po podręcznik powinno się sięgać jedynie w dwóch sytuacjach - dla inspiracji oraz w celu rozwiązania konfliktu - nie powinienem się wypowiadać. Zwłaszcza, iż graczowi, który tworzyłby konflikt wokół tego ile dziennie żre Skaven podałbym dane do kontaktu z Laverisem (ponoć nie ma ostatnio z kim grać, a skoro nie jest osamotniony w swych poglądach - szczęścia mu odmawiać nie będę) i wymownie spojrzałbym na drzwi.
OdpowiedzUsuńJednakże nie mogę się zgodzić, że się nie czepiasz - jeżeli istotnie podręcznik jest stylizowany na notatki badaczy Starego Świata. Nie mogę się również zgodzić, by podważało to ideę kanoniczności. Zwyczajnie podręcznik przedstawia kanon dotyczący wiedzy badaczy, a nie stanu faktycznego. I uważam to za bardzo dobry pomysł.
Oczywiście, może to wywołać tarcia na linii MG - gracz. Z całym szacunkiem jednak dla takiego gracza - ale chyba nie zależy mu na wspólnej zabawie (już pomijając, czy ma jakiekolwiek podstawy jako gracz, by konflikt tworzyć). A jeżeli czuje się oszukany - został oszukany jedynie przez własny intelekt.
Ach, zapomniałem. Okłamałeś swych czytelników. Skaven skaczący na wysokość dziewięciu metrów nie skacze niczym pchła. Skacze niczym potykająca się pchła.
OdpowiedzUsuń@Seji
OdpowiedzUsuńW rzeczy samej. A nagroda w konkursie to... romantyczna kolacja ze skaveńską maciorą. Nie ma możliwości odmowy przyjęcia nagrody.
@paralaktyczny
Jeśli przypisujesz mi poglądy Laverrisa błądzisz bardziej niż myślisz.
Jeśli chodzi o stylizację na notatki badaczy, to sama w sobie też mi się podoba i też uważam to za dobry pomysł. Tyle że w moim przekonaniu nie usprawiedliwia to w żaden sposób niedorzeczności. Stylizacja stylizacją, ale zakładam, że - jeśli wyraźnie nie zaznaczono inaczej - podręcznik podaje fakty. Co ja z nimi zrobię jako MG, to inna sprawa. Tymczasem w tym przypadku informacje podane, jako fakty (lub przynajmniej zbliżone do faktów), okazują się piramidalnymi bzdurami.
Gdy piszesz "jeżeli czuje się oszukany - został oszukany jedynie przez własny intelekt.", to nie bardzo rozumiem, o co chodzi. Mówimy tu raczej o rozbieżności wobec oczekiwań od gry, czy w wizji świata. Co ma do tego intelekt?
Do kanoniczności nawiązałem pomny niedawnej dyskusji rozpętanej artykułem na Polterze, która pokazała, że dla wielu kanon jest ważny. Piszesz, że "zwyczajnie podręcznik przedstawia kanon dotyczący wiedzy badaczy". No ok, ale w takim razie to nie jest ten kanon, którego tyczyła się cała ta polemika. Nawiasem mówiąc w tej dyskusji bliżej mi w poglądach do tych, którzy luźno podchodzą do tego aspektu zabawy w RPG.
Z potykającą pchłą, to punkt dla Ciebie. Byłem ciekaw, czy ktoś się do tego przyczepi. Pchła tej wielkości skakała by znacznie wyżej (podobno na wysokość Pałacu Kultury i Nauki).
Maciora? Szczurzyca. ;)
OdpowiedzUsuń@dzemeuksis
OdpowiedzUsuńBynajmniej nie przypisuję Tobie poglądów Laverisa. Pomiędzy nimi a tworzeniem konfliktu o to (przy czym oczywiście nie wiem, czy tworzysz z tego konflikt - zatem niekoniecznie do Twego poglądu tutaj się odnosiłem, raczej do tego - co można z nim zrobić na sesji), ile dziennie zjada Skaven jest przepaść. Tyle, że jak dla mnie w obu przypadkach mamy do czynienia z niedorzecznym psuciem zabawy mającym wspólne źródło.
Cóż. Mnie wychodzenie z założenia, iż informacje podane w podręczniku są faktami jest obce. Nie będę się spierał, czy któreś z tych założeń jest słuszne (gdyż mym zdaniem w tym kontekście nie można rozpatrywać zagadnienia). Zwrócę jednak uwagę, że przy Twoim z piramidalnymi bzdurami, mym zdaniem mamy do czynienia w każdym niemalże podręczniku.
Oj ma ;)
Owszem, to nie jest kanon, którego dotyczyła się cała ta polemika. Ale nie mówmy proszę, że coś podważa ideę kanoniczności jedynie dlatego, że stosujemy wynikające jedynie z naszych preferencji kryteria.
@dzemeuksis:
OdpowiedzUsuńFajna notka :)
Pamiętam, że czytając "Dzieci Rogatego Szczura" też zwróciłem uwagi na wierutne bzdury, które wypisywali autorzy. Założyłem (zgodnie z tym, jak był pisany bestiariusz), że było tak, jak pisze wyżej paralaktyczny - informacje to dane imperialnych badaczy, nie mających pojęcia o skavenach. Mimo to... coś tam zgrzytało, bo można by oddzielić plotki od faktów.
@Seji:
II ED nie jest zła, w pewnych aspektach lepsza od jedynki, tylko ciężko się odpędzić od Kolegiów Magii, Teclisa i Chaosu w postaci kłów, szponów i demonów. Szkoda też mechaniki - bo wyszedł taki lekki lifting, a warto było pójść dalej i przepisać system od nowa.
Gdybym przeczytał dodatek o skavenach zapewne w ogólnie nie zwróciłbym uwagi na takie szczegóły. Nie liczyłbym ile skavenów powstanie po roku rozmnażania, oraz nie myślałbym skąd biorą jedzenie. Warhammer to fantazja, więc wszystko co w jego temacie napisano nie istnieje. Niemniej wyłapanie przez Ciebie tych szczegółów trzeba pochwalić. Ewidentnie widać tutaj głupotę autora dodatku. Myślę, że facet puścił wodze fantazji i pisał. Nie zastanawiał się raczej czy to wszystko ma sens.
OdpowiedzUsuńPS. Notka doskonale pasuje do karnawału.
Dziękuję wszystkim za komentarze. Wydaje mi się, że w tym wszystkim nie dostatecznie jasno uzasadniłem moje czepiactwo, więc teraz spróbuję to nadrobić.
OdpowiedzUsuńOtóż, jak wszystkim wiadomo, jednym z licznych sposobów klasyfikacji zabawy w RPG jest podział na grę ściśle "by the book" i podejście luźniejsze. W przypadku tej drugiej postawy nie ma znaczenia, czy materiały oficjalne prezentują spójną i ostrą, jak żyleta wizję świata, czy też nie - zawsze można coś wyrzucić, zmienić, dopowiedzieć.
Natomiast przy podejściu pierwszym materiały takie, jak przewodnik po rasie skavenów, mogą być źródłem kłopotu, skoro w tym przypadku grać ściśle "by the book" mimo najszczerszych chęci się nie da.
Materiały oficjalne powinny być równie przydatne dla zwolenników obu opcji. A to jest możliwe tylko wówczas, jeśli zachowują logikę i spójność świata przedstawionego.
Paradoksalnie jako MG nigdy nie miałem oporów przed modyfikowaniem settingu a jako gracz nigdy nie oczekiwałem, że wizja świata wg prowadzącego będzie w stu procentach zbieżna z moją. Nie przeszkadza mi to jednak, jak widać, bronić interesów drugiej strony. ;)
Z tymi dodatkami to różnie bywa: przedstawię sytuację "odewrotną" - wampy w podręczniku głównym są opisane jako "takie siakie a nie owakie" - że można je zabić srebrem, zdychają od czosnkowego dechu, stają w płomieniach momentalnie od słońca, i w dodatku - większość tych informacji jest znana przeciętnemu chłopu w Imperium, bo żywa jest wciąż pamięć o Wojnach z Wampirami.
OdpowiedzUsuńDodatek zaś Mroczni Władcy Nocy bezlitośnie rozprawia się z tymi informacjami, podając wersję iż są to zwykle przesądy zabobonnych ludzi, którzy są goopi - że owszem, niektóre wampiry są wrażliwe na srebro, ale większość nie - że niektóre wampiry są wrażliwe na osikę, ale nie wszystkie, że niektóre wampiry (szczególnie w Bretoni) odczuwają wręcz perwersyjną przyjemność z pożywiania się ludźmi ostro doprawionymi czosnkiem - i że silny, dobrze odżywiony wampir może i nie lubi słońca, ale w płomieniach nie staje od razu - a moich wyliczeń wynika że jest w stanie przetrwać ekspozycję na promienie słoneczne przy sprzyjających okolicznościach (zdane testy Odp, dzięki którym nie stanie w płomieniach a jedynie będzie tracił 1 pkt. Żyw co jakiś tam czas) nawet przez kilka minut.
Z tą stylizacją na notatki badaczy to zależy gdzie to pisze - jeśli są to te takie obrazki ze stylizowanymi pergaminami i odręcznym pismem - to nie można się do nich przyczepić - to jest wtedy autentyczny zabobon - punkt widzenia ludzi, a ludzie są goopi :) Ale jeśli te informacje o skokach, płodach i potrafkach są podane w części "technicznej", tam gdzie zwykle podaje się szczegóły mechaniki - to rzeczywiście jest to pewna nielogiczność - i nawet powiedzenie "WFRP to fantasiii" ich nie ratuje.
Aczkolwiek moja uwaga: tekst o skokach dżemeukisa jest logiczny i nie można mu nic zarzucić. Poza jednym: przeczy tezie postawionej na początku akapitu - że jest to bezsens. To nie jest bezsens, to jest vunderwaffe szczuroczłeków - ostateczna odpowiedz na pytanie jak to jest że nikt nie wie o skavenach i nikt nigdy nie widział skaczacych szczurów. Owszem byli tacy co chcieli ujawnić prawdę o Skavenach - byli też tacy co widzieli skaczące szczury. Niestety nie przeżyli takiego spotkania z pchlim komandem aby komukolwiek o tym opowiedzieć ;)
Boska puenta!
OdpowiedzUsuńJak widać, nie tylko mi skaveni nieco zgrzytają: Tajemnica skavenów.
OdpowiedzUsuńEh, niedorzeczności, które tu wykazałeś to tylko wierzchołek góry lodowej tego dodatku :-(
OdpowiedzUsuńOczywiście to kolejny argument za powrotem do pierwszej edycji - no ale fanatykowanie zostawię sobie na pafhammera ;-)
Co do dodatku i twojego czepiania to powiem tylko jedno. Fajnie jest, jeśli przy okazji dodatku takie wstawki "badacza ze Starego Świata" są właśnie wstawkami. Pewnym smaczkiem, dzięki któremu milej czyta się suche dane. Niestety, jak dla mnie "Dzieci Rogatego Szczura" to WIELKIE ROZCZAROWANIE.
PS: dziękuję za link do mnie ;-)
Co to populacji to
OdpowiedzUsuń1) Skaveni są wyjątkowo liczebni
2) Skaveni są kanibalistyczną rasą i często zjadają się nawzajem (Queek Łowca Głów zjadł swoje rodzeństwo o ile dobrze pamiętam)
3) Ciągłe wewnętrzne wojny powodują, że populacja skavenów się zmniejsza
4)W średniowieczu tylko co 3 dziecko przeżywało do wieku pełnoletności
5)nwm skaveni dorastają szybciej :|?
Zgoda, niektóre rzeczy można tak wyjaśnić, przynajmniej w pewnym stopniu.
Usuń