ROBOTICA PAGFWKSF
Szczeniacki skład.
ZASADY
Na wielu stronach znajduje się dziesiątki zasad i regułek, których poziom uszczegółowienia zniechęca do dalszej lektury podręcznika. Standardem jest kiepska prezentacja niektórych zasad, wiele terminów zaskakuje swoim pojawieniem się w tekście i trzeba się ich znaczenia doszukiwać gdzie indziej, a część użytych sformułowań wymaga domyślania się tego, o co w nich chodzi. Autor z uporem maniaka forsuje nową terminologię dla wielu aspektów rozgrywki, momentami wyważa szeroko już otwarte drzwi. Brakuje rozwiązań czysto nowatorskich, w ciągu ostatniej dekady to wszystko już widzieliśmy a z drugiej strony pełen zestaw zasad może przytłaczać swą złożonością nawet weterana. Mechanika jest przesadnie udziwniona, czerpie inspirację ze zbyt wielu źródeł, jakby autor nie mógł się zdecydować na jedno rozwiązanie. Co więcej często czyta się to jak podręcznik gry bitewnej, a nie RPG.
ESTETYKA
Na pierwszy rzut oka podręcznik wygląda przyzwoicie, a zawdzięcza to przede wszystkim wydaniu w pełnym kolorze. Niestety przeglądając ilustracje człowiek odkrywa okazjonalne słabsze lub nie w pełni zgodne z klimatem ilustracje. Często odnosi się wrażenie jakby cofania się w czasie do dzieciństwa - obrazki są szalenie infantylne. W większości słabsze nawet od pierwszych z brzegu komiksów adresowanych do wczesnej młodzieży. Ponadto brak sklejenia grzbietu z szyciem, co może, acz nie musi wpłynąć na trwałość. Do tego dochodzą irytujące szorstko-pyliste kartki.
KLIMAT
Podręcznik, który z założenia ma dostarczać uniwersalnych rozwiązań jest w rezultacie kompletnie pozbawiony klimatu. Jest tu wszystko i nic. Roboty na jednych stronach konkurują ze przedziwnymi mutantami na kolejnych. Ilustracje są skrajnie nierówne, każda w zupełnie innym stylu. Podręcznik to totalny miszmasz konwencji, podany w mało apetyczny sposób i w dodatku dramatycznie ciężkostrawny w odbiorze. Setting może odrzucić nienawykłych do takiego natężenia zniszczenia i degeneracji, jest ponury i brutalny a przyczyny obecnego stanu rzeczy wyjaśnione są w sposób mało wiarygodny.
OCENA KOŃCOWA
Podręcznik nie jest całkiem bezużyteczny i być może przypadnie do gustu pewnej grupie fanów gier fabularnych. Bardziej wymagający z pewnością nie będą z niego zadowoleni. Smutny przykład tego, jak to Polacy bezkrytycznie zachłystują się tym, co polskie, zamiast oceniać obiektywnie bez względu na kraj pochodzenia. Postawa, że swoje trzeba chwalić (choćby było nie wiadomo jakim szitem), to niestety taka moda, która ostatnio zapanowała na naszym rynku. Odbije się czkawką - to tylko kwestia czasu. Ocena końcowa to 3 / 10.
Zastrzeżenie: Tak naprawdę nic nie mam do Robotiki i tak idiotyczny wpis nigdy by nie powstał, gdyby nie ten tekst. W parodii wykorzystałem zarówno fragmenty oryginalnego tekstu, jak i recenzji Kastora Kriega dostępnej tutaj.
Smutne, że stać cię tylko na odwet.
OdpowiedzUsuńNa jakiej podstawie sądzisz, że stać mnie tylko na to i co dokładnie masz na myśli?
OdpowiedzUsuńJeśli nie udzielisz sensownej odpowiedzi w ciągu kilku dni, to konsekwentnie na modłę Drona usunę Twój komentarz.
Dzemeukisie, ale czego oczekiwać od człowieka, który póki co chwycił się niemal każdej nagannej praktyki wobec innych wydawców czy klientów. Nazywał ich pojebami, niewolnikami, w necie kreował się na niesamowicie odważnego człowieka, doszło do utarczek związanych z niedotrzymaniem przez niego umów... Proszę Cię, czego się spodziewać?
OdpowiedzUsuń@smartfox: a propos Dranki to jeszcze nie widziałem jego recenzji Wolsunga, więc nie prowokuj tego RPG-owo publicystycznego grafomana, bo strzeli i takim tekstem.
OdpowiedzUsuńPardon, Dronki.
OdpowiedzUsuńCzytająć tamten wypad ROLa właśnie sobie pomyślałem, że jego wypociny nieźle pasują do Robotici. :P
OdpowiedzUsuń