Wpis z okazji jubileuszowej 50. edycji Karnawału blogowego RPG.
Prowadzę bloga, na którym tylko incydentalnie piszę o rzeczach nie mających żadnego związku z RPG. Czytam blogi o grach fabularnych i pochodnych - stanowią większość subskrybowanych przeze mnie kanałów RSS. Śledzę teksty udostępniane w społecznościach na G+ (GRY FABULARNE, Gry-Fabularne.pl), incydentalnie zerkam na Facebooka (Panie i Panowie, zagrajmy w RPG). Zaglądam na Blogi RPG. Czytam i komentuję na Polterze (głównie w społeczności). W związku z powyższym niedorzecznością byłoby pisanie, że publicystyka erpegowa nie ma sensu.
Prowadzę bloga, na którym tylko incydentalnie piszę o rzeczach nie mających żadnego związku z RPG. Czytam blogi o grach fabularnych i pochodnych - stanowią większość subskrybowanych przeze mnie kanałów RSS. Śledzę teksty udostępniane w społecznościach na G+ (GRY FABULARNE, Gry-Fabularne.pl), incydentalnie zerkam na Facebooka (Panie i Panowie, zagrajmy w RPG). Zaglądam na Blogi RPG. Czytam i komentuję na Polterze (głównie w społeczności). W związku z powyższym niedorzecznością byłoby pisanie, że publicystyka erpegowa nie ma sensu.
Czytanie dostarcza mi wielu inspiracji. Nie muszę się z kimś zgadzać, nie muszę lubić tego samego stylu gry, żeby z dyskusji wyciągnąć coś dla siebie. Opinie innych są świetną pożywką dla własnych wniosków. Pewnie można by się ograniczyć wyłącznie do grania i dyskutowania na żywo - ewentualny efekt mógłby być nawet lepszy. Skoro jednak nie mogę grać często a przy tym rzadko mam okazję spotykać na żywo ludzi interesujących się grami fabularnymi, pozostaje mi braki na tym polu kompensować w sieci.
Czy wszystko już było? Bzdura. Wciąż wychodzą innowacyjne gry, wciąż pojawiają się nowe, odświeżające patenty. Pewnie że niektóre tematy rozwałkowane są do porzygania. Żaden problem - kiedy poczuję mdłości, przestaję czytać. Zdaję sobie przy tym sprawę, że w sieci cały czas pojawiają się początkujący erpegowcy i coś, co dla mnie jest wtórne, komuś innemu może otworzyć oczy, odświeżyć perspektywę. Dlatego pisanie nic nie wnoszących komentarzy typu Było pozostawiam ludziom cierpiącym na nadmiar czasu i nieuleczalne zadęcie.
Skoro mowa o komentarzach, trudno przecenić wartość dyskusji - jest to dodatkowy wymiar, który w zasadzie nie występował w papierowej publicystyce a w internetowej stanowi często wartość samą w sobie. Niejeden lichy artykuł zaowocował niezwykle inspirującą wymianą zdań. Niejeden komentarz napisany pod czyimś tekstem mógłby spokojnie zostać opublikowany jako pełnoprawna notka blogowa.
Jest też druga strona medalu. Nie ukrywam, że czasem mam problem z dysfunkcjami na polu rzeczowej dyskusji co poniektórych fandomitów. Jaką miarą mierzę tę rzeczowość? Otóż można się trzymać tematu, albo pierdolić dookoła. Można wyraźnie oddzielać mojszyzmy od obiektywnych sądów, albo mieszać jedno z drugim. Można skupiać się na problemie, albo na osobach. Można chcieć coś wynieść z dyskusji, albo zabierać głos z nastawieniem "ja tu jestem kurwa mistrzem świata a wy parchy opalajcie w blasku mojej zajebistości" (vide przykład słynnego dystrybutora pereł). To są moje miary. - pisałem niedawno u Beamhita. Stwierdzania typu Kiś się w swoim dedekowym gównei, czy innym dwuklasowym warhamrze zabijają wymianę poglądów, zamieniają ją w poszczekiwanie kundli.
Przy tym wszystkim daleki jestem od podejścia niektórych osób, upatrujących lekarstwa na powyższe w zamordyzmie i cenzurze. Upust temu dałem swego czasu w notce pt. Plany na za tyldzień... Na okołoerpegowe dyskusje patrzyłem też swego czasu z przymrużeniem oka, czego efektem był cykl zatytułowany Cycaty z blogosfery (cz. 1, cz. 2, cz. 3).
Wracając do rzeczy. Co najchętniej czytam i/lub chciałbym czytać? Oto moja lista życzeń:
- Mięso. Ale nie chcę scenariuszy, chcę zajawek, zahaczek, motywów. Znacie 650 Fantasy City Encounter Seeds & Plots? Do końca życia starczy. Czemu u nas nie robi się czegoś podobnego? Znam jeden ciekawy wątek z forum Poltera, w którym zgromadzono w pytę fajnych pomysłów. Tyle że to jest jeden wielki nieprzeszukiwalny miszmasz - dobry do poczytania, kompletnie bezużyteczny jako narzędzie do wyszukania określonych inspiracji. Przeniesieniem i rozwinięciem tego pomysłu miał być chyba Almanach RPG, ale od 2012 ukazało się tam bodaj sześć tekstów a pod względem przeszukiwalności nie poprawiło się chyba nic względem forum (potencjalnie etykiety mogłyby to ułatwić, ale chyba ich za bardzo nie wykorzystano).
- Opisy sesji, w których widać konkretne wnioski, spostrzeżenia czy też problemy - obojętnie jakie i obojętnie, jak rozwiązane. Samo ich czytanie jest pouczające. Świeże przykłady, to Twoja matka stoi na polu minowym Petry, czy Apocalypse World - Caramba Story Beamhita. Świetne są też ekstrakty, czyli opisy jednego zjawiska zaobserwowanego na przestrzeni wielu sesji, jak np. tekst O relacjach między bohaterami, albo raczej braku takowych.
- Teksty historyczno-obyczajowe albo odsyłające do takowych. Przykładem Staropolskiego opoja gawędy Borejki, albo Prawda jest nierealistyczna Ezechiela.
- Ogólne teksty almanachowe o prowadzeniu i różnych sztuczkach. Nawet czytanie po raz enty tego samego, jeśli tylko zgrabnie napisane, nie nudzi i utrwala patent w pamięci. Z tej grupy przykładowo lubię czytać teksty Karczmarza. Niestety nie mogę znaleźć jego osobnego bloga, na którym kiedyś je poczytywałem (chyba że mnie pamięć zwodzi), więc linkuję do polterowego.
- Teksty recenzencko-analityczne. Pod warunkiem, że zamiast skupiać się na rodzaju oprawy i ilości błędów w tekście, skupiają się na zawartości. I nie są recenzjami ze szkolnej sztancy. Idealnie, gdy recenzent nie zaniedbuje wyłuskiwania fajnych patentów a przy tym nie zachłystuje się i boleśnie punktuje słabe strony. Przykładem do naśladowania są te na Inspiracjach, czy u Petry. Pełna patentów jest świeża recenzja Numenery popełniona na Łydce Krasnoludka.
- Felietony na dowolny temat, tu o przyjemności z czytania decyduje połączenie pióra oraz ciekawej perspektywy - sporo takich znajdzie się na blogu Rzut krytyczny. Nie można nie wspomnieć przy tej okazji o legendarnej już niemal szyderce na GRACH FABULARNYCH.
- Zawsze cenne są teksty odkrywające zaplecze - czy to blogowe (np. Zarobki z pisania o grach), czy to wydawnicze (Wywiad z Ignacym Trzewiczkiem).
I uwaga ogólna. Brakuje mi powszechności zwyczaju wzajemnego linkowania. Niektórzy potrafią wprost w notce napisać o inspiracji jakimś tam tekstem gdzieś tam i nawet nie zalinkują. Nie wiem czemu. Może się boją, że im od tego włosy na dłoni wyrosną? Popatrz, ile w tym tekście podlinkowałem stron i konkretnych tekstów (nie licząc oczywiście własnych). To najlepszy sposób na karmienie blogosfery energią. Chcesz czytać dobre teksty? Linkuj, komentuj. To motywuje do pisania.
Czego mam dosyć? Kiedyś lubiłem rozkminy mechaniczne. Dziś mam wrażenie, że lwia część takich tekstów, to kręcenie się w kółko, zastępowanie jednych problemów przez inne, zapominanie o celu i tym, co naprawdę ważne, etc. Gdybym miał czas, to bym czytał, mimo wszystko - zawsze jest szansa, że trafi się jakiś inspirujący patent. Niestety obecnie większość pomijam, starając się wychwycić te, które mają szansę wnieść coś do mojego RPG. Z pewnością warte uwagi są teksty o FATE na Tomakonozie.
I na koniec. Zdaję sobie sprawę, że znany jest mi ledwie bliżej nieokreślony fragment polskiej publicystyki erpegowej w Internecie. Całkiem możliwe zatem, że rzeczy których mi brakuje jest gdzieś tam pełno, tylko akurat na nie nie trafiłem. Jeśli o nich słyszeliście, to podrzućcie linki. A, i przepraszam tych, których poprzez zwyczajne przeoczenie i poślednią pamięć pominąłem w tym akurat tekście, a którzy zasługują na wzmiankę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz