Strona główna

wtorek, 12 lutego 2013

Buehehehe #KB40


Stuknęła 40 edycja Karnawału Blogowego a konkretnie to Magnes ją stuknął. Humor - temat rzeka. Aż dziwne, że to pierwsza zgłoszona i opublikowana notka tej edycji karnawału. Jako że nic konkretnego nie mam do powiedzenia a jednocześnie nie chcę przepuścić tak wdzięcznego zagadnienia, toteż będzie kilka luźnych myśli.

Kfiatki z sesji. Z czym wam się kojarzą? Bo mnie z przydługimi, nudnawymi, tudzież wręcz dennymi opisami jakiejś żenującej sytuacji z sesji z poczynionym na koniec sakramentalnym potwierdzeniem zabawności: i w tym momencie wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Mnóstwo się tego pleni po erpegowych forach, chyba każde ma swój wątek dedykowany sesyjnym lapsusom a często jest to jeden z dłuższych na danym forum. Niestety, jak widać po mojej refleksji, którą - zakładam - podzielacie, ilość nie idzie w jakość. Owszem, zdarzają się perełki, po przeczytaniu których mój monitor wzbogaca nowa flotylla plwocin. Jednak trzeba mieć sporo samozaparcia, żeby je znaleźć. W sumie fajnie by było, jakby ktoś w ramach tej edycji karnawału zebrał garść takich megakfiatków - raflezji Arnolda, czy innych kalafiorów - i z tego zrobił notkę.

Tymczasem, w ramach promocji blogosfery, którą ostatnimi czasy staram się uprawiać wzbogacając swoje notki o linki do źródeł, kontekstów i nawiązań u kolegów po fachu, że się tak wyrażę (tu mała uwaga dla mających problemy z językiem polskim tudzież ogarnięciem funkcji języka w ogólności: kolegów znaczy tutaj koleżanek i kolegów; podobnie, jak kiedy czytacie w internetach o blogerach jako o grupie, to nie macie wątpliwości, że chodzi o zbiór osób zajmujących się blogowaniem, czyli tak blogerek, jak i blogerów), podrzucę kilka linków do blogów poświęconych wyłącznie lub niemal wyłącznie kfiatkom:

Prócz tego nie można zapomnieć o Lisiej norze, w której niejaki Smartfox trzepie jak nawiedzony raport za raportem a przy tym okrasza je kfiatkami, często smakowitymi, jak na przykład ten:

Hanno [o seksualności Korgotha]: Żadnej nie przepuści. Co spierdoli na drzewo, kamieniem strąca.
Albo ten: 
Spotkanie z podziemnymi czerwiami. Korgoth: Znam. Siorbochuj jaskiniowy. Wybijasz zęby i, panowie, koniec bezsennych nocy.
Co ja powiedziałem? Smakowitymi? Tfu... No w każdym razie polecam całe raporty, albowiem dają radę tak literacko, jak i fabularnie a do tego mają kapitalne ilustracje.

Co dalej? Niektórzy mają jakiś taki straszny ból poniżej pleców z tego, że gracze dostają czasem głupawki. Hej, ludzie, ustalcie to przed sesją. Można na przykład jasno zakomunikować:
Dzisiaj nie spotkaliśmy się tutaj dobrze bawić, tylko żeby poczuć ból istnienia. Wiecie: weltschmerz, Werter, jestem parchem, te sprawy. Komu to pasuje, niech zostanie, a komu nie, to niech zamknie drzwi z drugiej strony.
Jasne, łatwo o tym zapomnieć albo nie potraktować poważnie. Cóż, wtedy niech MG stanowczo przypomni to ustalenie i wyciągnie konsekwencje. A nie później biadoli. Tylko niech się nie zdziwi, jeśli część drużyny następnym razem wybierze taką formę spędzania wolnego czasu, która jest rozrywką a nie umęczaniem się w imię focha. Zastrzeżenie: powyższy akapit nie dotyczył głupich dowcipów, czy przeszkadzania durnowatymi uwagami, tylko komizmu sytuacyjnego, z którym trudno walczyć.

Zamierzenie komicznej sytuacji w tradycyjnie spisanym scenariuszu, nie będącym z założenia polewką, sobie nie przypominam. Jak zwykle najlepsze są żarty sytuacyjne a takie trudno zaplanować, ująć w karby scenopisu - nie wiadomo przecież, co dokładnie powiedzą, czy zrobią postacie graczy. Poza tym żart zazwyczaj niewiele wnosi do fabuły, jest jakby obok niej, podobnie niewiele do świata przedstawionego, więc motywacja do opracowania żartu i wplatania go jest znikoma. Planowany humor chyba najczęściej wnoszą do sesji zabawni bohaterowie niezależni: wioskowy głupek, psotny kot, mały, upierdliwy smok, uważający za swoją matkę jednego z bohaterów graczy, etc. Zazwyczaj jest to jednak humor niskich lotów i ogólnie lichy.

Czytałem gdzieś kiedyś w necie kapitalny polski komiks - parodie wydarzeń z sesji RPG, zazwyczaj jednoplanszowe. Było tego koło setki, czy coś odcinków. Oczywiście teraz nie mogę znaleźć, a bardzo chciałbym. Pomożecie?

P.S. Na czym stanęło z nowym logiem Karnawału?

piątek, 1 lutego 2013

Cycaty blogosfery #02

Oto druga części cyklu, w ramach którego gromadzę wypowiedzi z erpegowej blogosfery, które ujęły mnie z takiego, siakiego, czy owamtego powodu. Zapraszam!

W ramach bojkotu paragrafu 12 wycofałem "Aniołki" z konkursu. Wciąż zamierzam je opublikować 8 marca w PDFie, oraz wyślę je sędziom konkursowym, by mieli okazję wystawić mi ocenę (skoro ja ich oceniałem w pierwszej edycji).
Z Enterprise (ex. zigzak), Słuszne czy niebezpieczne - Polter

Wycofał, ale wyśle. Wygra, ale nagrody nie przyjmie. Odszedł z Poltera, ale wrócił. Na złość mamie odmrozi sobie uszy.

Oj pierdolisz, nie zmienisz faktu, że od lat nie znalazłem na polterze tekstu, który by się nadawał do czegoś więcej niż przeczytania i zapomnienia.
Krzysztof Kaźmierczak, Gry Fabularne na G+

Krzemień zapragnął znaleźć się w tym zestawieniu.

Szczerze mówiąc, to jestem zaskoczony. Spodziewałem się, że na Polterze takie coś, jak trollowanie jest raczej rzadkie.
DraxMustHurt, Nie do końca zadowolony ze swoich sesji? Checklista - CZĘŚĆ I - Polter

"Gdyby ze wszystkich na świecie drzew zrobić jedno olbrzymie drzewo, jedno drzewo pod same niebo" i gdyby to drzewo, to była choinka, to Drax urwałby się właśnie z niej.

No i se popsułem opinię o sobie, będę musiał znowu kazać komuś spierdalać by nadrobić Punkty Rispektu Fundomowego.
Krzysztof Kaźmierczak, Gry Fabularne na G+

Krzmień po raz drugi. Idzie na rekord.

Jaram się jak flota Stannisa.
aurra, Moja mała zjAva - Polter

Nie wiem, kim jest Stannis i czemu mu się flota jara (coś mi się z Gotami luźno kojarzy). Mimo to mam przedziwne wrażenie, że gdybym wiedział, to bym się uśmiał.

Keep calm and ojtam ojtam.
Senthe, Moja mała zjAva - Polter
Przeurocza wypowiedź w pongliszu.

Wierzę, że to wydarzenie spowoduje, że ludzie z obu stron wyimaginowanej barykady, którą próbowała zbudować, zbliżyło się do siebie w poglądach nie ze względu na to, że namawiała nas do dialogu (bo przecież czyjeś absurdalne żądania to nie dialog), ale właśnie na przekór, jednocząc się przeciwko czemuś znacznie gorszemu niż różnice płciowe - a mianowicie wszelkim ideologizmom wciskanym ludziom, którzy chcą się zajmować swoim hobby, a nie politykować.

Tłum roni łzy ze wzruszenia, ludzie padają sobie w ramiona i wiwatują na cześć Z Bawcy.

Gada jak swój, a nie ma kuśki!
Z Entrprise (ex. zigzak), Femflejm Live - dokumentacja - Polter

zigzak w swoim stylu zagląda rozmówcy w majtki.

Konwencja, w której dowolna bohaterka jest obiektem seksualnym prezentującym tyłek i cycki, (...) w 99,9% służy (...) wyłącznie zaprezentowaniu tyłka i cycków, a nie pokazaniu, jaka bohaterka jest fajna. Ona nie jest fajna sama w sobie, jest fajna do ruchania.

Coś w tym jest.

jak w kolejnej reklamie gotowych dań z woreczkami, papirusami, czy innymi gadżetami pokrytymi teflonem, widzę kolejnego lamusa w fartuszku opowiadającego żenujący dowcip i wybuchającego wymuszonym śmiechem z miną, jakby go coś bolało, to mam ochotę rozpocząć kampanię społeczną pod hasłem: mężczyzna-partner NIE RÓWNA SIĘ pizda!

Yeah! Dla takich tekstów powstał ten cykl.

(...) dzięki temu, jakiś trójoki Zapazmazianin, zamieszkujący planetę o metanowej atmosferze spoglądając w niebiosa stwierdzi: A jednak się kręci. Nikt się jednak o tym nie dowie, bowiem w chwili triumfu postanowi zajarać zdobycznego Pall Malla. I dup - po planecie. A stało na paczce jak byk że: Minister Zdrowia Ostrzega.
neurocide, Bandits and Battlecruisers: recenzja cz. 3 - Rzut Krytyczny

Tak, jak przewidywałem, obrodziło. Jak tak dalej pójdzie, to ten cykl zdominuje tego bloga, czego bym nie chciał. Zatem, ludzie, GNP!