Strona główna

poniedziałek, 31 grudnia 2012

Podsumowanie roku blogowego 2012

Podsumowanie mojego blogowania w roku 2012 sporządzone na podobną modłę, jak ubiegłoroczne. Z tą drobna różnicą, że bogatsze o odniesienia do planu, który poczyniłem w styczniu - notki tam zapowiedziane oznaczam poniżej gwiazdką (*).

Zacznę od wzmianki o wpisie Mistrzowanie #01 - Jedyna prawidłowość, która inicjuje cykl publikacji tłumaczeń fragmentów znakomitego almanachu Mistrzów Gry autorstwa Briana Jamisona (strona projektu), a który to cykl zapowiadałem tutaj.


Dalej pozostałe, typowo erpegowe wpisy:
  1. Generator postaci i nie tylko* - opis użycia mojego narzędzia, które doczekało się własnej podstrony na blogu i osób, które go regularnie używają (ze statystyk sądząc).
  2. "Zbrodnia", zarys scenariusza* - do gry fabularnej osadzonej w klimatach magii i miecza, sprawdzony w boju przez Bielowa.
  3. Cthulhu czytuje Google News - przebój Poltera (przeszło sześćdziesiąt polecanek), artykuł o wykorzystaniu Google News na cthulhopodobnych sesjach.
  4. Spiritus a motywy awanturnicze - opis kilku przydatnych motywów zaczerpniętych z komiksów o Duchu.
  5. Panta rhei w RPG - garść motywów związanych z przemijaniem, pierwotnie publikowane na Polterze.

I notki mniej lub bardziej karnawałowe, nadal erpegowe:
  1. To nie jest wpis o osobowości #KB27 - propozycje generycznych mechanicznych rozwiązań problemów związanych z uwypuklaniem predyspozycji postaci w RPG.
  2. Dziesięciu małych Mu... #KB28 - o rasizmach na sesjach.
  3. Fetyszyzacja broni #KB31 - luźne i niezbyt oryginalne refleksje na temat nieproporcjonalnie dużej roli klepania się po twarzach.
  4. Trzy pieczenie na jednym ogniu #KB35 - trójpak, czyli APek z gry w system autorski sila, testy moich własnych rozwiązań sandboksowych i wpis karnawałowy w jednym.
  5. Stare, ale... nie jare #KB38 - krytyka mechanik, na których się wychowałem.

Czas na zbierający bardzo pozytywne opinie cykl książkowy:
  1. Dzieje rękopisu #01 - będziesz żył w celi b(r)acie - garść faktów związanych z konsekwencjami tradycji rękopiśmiennej.
  2. Dzieje rękopisu #02 - zawód kopista - o doli kopisty i nie tylko.
  3. O traktowaniu książek - z Richarda de Bury'ego i wierszyków bazgranych na kartach starych ksiąg.

W kontekście ME'2012 w piłce nożnej nie mogło zabraknąć tematyki sportowej:
  1. Co łączy Fabrice'a Muambę i Lucasa Radebe? - wspomnienie najbardziej poruszającego zdarzenia podczas widowiska sportowego, jakiego byłem świadkiem.
  2. Moje ME 2012 #01 - refleksje z kilku meczy pierwszej kolejki.
  3. Moje ME 2012 #02 - podobne refleksje z kilku meczy kolejki drugiej.
  4. Moje ME 2012 #03 - Pożegnania - po zakończeniu fazy grupowej.

Pozostałe wpisy, które ciężko sklasyfikować:
  1. Ludzie, czytajcie Zajdla! - efekt ponownego zachwytu klasykiem.
  2. Mózg: fakty i mity - rozprawiam się z dwunastoma mitami na temat tego fascynującego organu.
  3. Plany na za tyldzień, czyli notka o notkach o notkach i o komentarzach - mała szydera z tego, co najbardziej zajmuje polterową dziatwę.
  4. Spotkania na G+ - próba zgromadzenia społeczności erpegowców nie stroniących od spotkań za pośrednictwem Hangoutów.

Chyba tyle, mam nadzieję, że niczego nie pominąłem. Nie było tego może zbyt wiele, ale - mam nadzieję - ilość przeszła w jakość. Jak widać po gwiazdkach (*) niewiele z noworocznych zapowiedzi udało się zrealizować, ale - paradoksalnie - wyszło to z korzyścią dla bloga.

Do zobaczenia w 2013!

piątek, 7 grudnia 2012

Spotkania na G+

Zapraszam do społeczności, którą utworzyłem na G+, nazwanej RPG Spotkania.

Społeczność została pomyślana, jako centrum spotkań na żywo (Hangouts), których celem jest rozegranie sesji RPG, dyskutowanie o grach fabularnych, albo wygłoszenie prezentacji (np. dotyczącej systemu autorskiego, czy technik mistrzowania).

Chodzi o to, żeby znalezienie chętnych do gry lub dyskusji za pomocą tego medium stało się łatwiejsze, niż jest do tej pory. Zapraszam!

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Stare, ale... nie jare #KB38

Jakiś czas temu reaktywowaliśmy starą ekipę i rozpoczęliśmy nowe erpegowe życie. Najpierw na warsztat poszedł Earthdawn. Rozegraliśmy kilka (cztery, czy pięć) naprawdę fajnych sesji (raporty tutaj). Czy to zasługa świata? Cholera wie, graliśmy w czasach sprzed Pogromu, więc ile tam zostało tej Barsawii w Barsawii, to ja nie wiem. Czy to zasługa mechaniki? Cholera wie, nie było zbyt wiele okazji do turlania, nie stoczyliśmy w sumie żadnej walki.

Potem zmieniliśmy się w prowadzeniu a przy tym realia. Mieliśmy grać w świecie przypominającym stylistyką lata 50-te ubiegłego wieku, z robotami i surogatami, Ziemia, historia alternatywna (była jedna wielka wojna światowa zamiast dwóch, za to długa). Taki trochę dieselpunk, chociaż roboty akurat poruszane były elektrycznością a rolę nośnika danych pełniło coś w rodzaju kryształów.

Mechanikę MG zapożyczył w Cyperpunka 2020. Nigdy nie zgłębiałem specjalnie tej mechaniki, więc swojej opinii na ten temat nie wyrażę. Dość powiedzieć, że MG i pozostali gracze ciągle na nią sarkali, więc po kilku sesjach przekonwertowaliśmy postacie na mechanikę BRP w wariancie znanym nam z Zewu Cthulhu.

Znowu kilka sesji, ogólnie railroad (więc - uprzedzając fakty - trudno zwalić wszystko na graczy), wchodzimy przez piwnicę do ratusza w którym urzęduje trzęsący okolicą kacyk do sprzątnięcia. Masakra. Sesja trwa dłużej niż powinna - MG naciąga zasady i rzuty, jak tylko może, żeby nas przedwcześnie nie pozabijać - ostatecznie zrezygnowany przerywa w momencie, w którym staje się jasne dla wszystkich, że żywi z tego nie wyjdziemy.

Oczywiście mam własną, autorską mechanikę w szufladzie. Jej początkowy koncept - o, zgrozo - pod wieloma względami przypominał stare mechaniki, obecne na raczkującym polskim rynku przed laty, kiedy zaczynałem swoją przygodę z RPG. Z czasem ta mechanika ewoluowała i dzisiaj jestem z niej bardzo zadowolony.

W dużej mierze dlatego, że każde z kluczowych dla niej rozwiązań jest na tyle odmienne od tych, które znam z takich gier, jak Warhammer, MERP, Zew Cthulhu, Wampir i kilku innych z tamtych czasów, że przy jej zastosowaniu stare problemy nie wracają, niczym zmory z przeszłości. Jak można się domyślić, wspomniane w poprzednich akapitach doświadczenia, utwierdziły mnie w słuszności obranego kierunku.

Uwielbiam Stary Świat. Nie wiem, czy tylko przez sentyment, czy może jednak ma w sobie to coś. Uwielbiam bóstwa chaosu, mutantów, spaczeń, skaveny, Middenheim, Kislev, nekromantów, Morrslieba, zabójców trolli i wiele, wiele innych smaczków Starego Świata. Poprowadziłem w nim dziesiątki sesji a chciałbym więcej. Zawsze, kiedy myślę o prowadzeniu moje myśli nieustannie dryfują w kierunku Fauschlagu i Miasta Białego Wilka. A jednak. Kiedy po latach przerwy w końcu coś zacząłem prowadzić, to jest to w zasadzie świat autorski. I działa. Spaczeniowy gorset chyba tylko krępowałby ruchy. Nie wiem dlaczego, nie wiem, jak to działa a jednak.

Zatem. Wczorajsze światy dzisiaj? Może. Wczorajsze mechaniki dzisiaj? Nigdy więcej!

Z drugiej strony ciekawe, jaki kształt miałaby moja mechanika, gdyby nie bolesne, acz pouczające doświadczenia z tych durnych starych.

Przy czym, nie wypowiadam się na temat tego, jak się sprawdzają naprawdę stare pramechaniki, światy i sposoby grania. Niemniej lektura Inspiracji pozwala domniemywać, że lepiej, niż wiele spośród dzisiejszych.

Wpis powstał z okazji i poduszczenia 38. edycji Karnawału Blogowego.