Strona główna

środa, 12 czerwca 2013

Potwór też człowiek #KB44

Pod wpływem tego wpisu paralaktyczny nie zmieni swojej opinii (zwłaszcza, że uwag, o które prosiłem, nie doczekałem), gwiazdy nie znajdą się w porządku a walka o tytuł  Największego Buca Fundomii pomiędzy pewnym niepraktykującym celebrytą a pewnym szczodrym wydawcą nie zostanie rozstrzygnięta. Niemniej piszę, bo Karnawał i bo mogę. A co.

Tak się składa, że jedna z poprzednich edycji Karnawału miała dość zbliżony temat do obecnej, potworzastej, mianowicie Zło. Popełniłem wówczas dwie notki. Myśl przewodnia jednej z nich była bliska tego, co chcę napisać teraz. Niemniej postaram się nie powtarzać, zwłaszcza że mam kilka rzeczy do dodania.

Ulubiony potwór MG

U jednego z moich kumpli grałem kilka razy w WFRP. I ów MG co najmniej dwukrotnie wystawił przeciwko nam stwora widniejącego w bestiariuszu, jako kameleopij. Potwora ta, będąca w istocie wielką pijawką, posiada zdolność wtapiania się w otocznie za pomocą iluzji. Tak jak kameleon, tylko bardziej, bo może na ten przykład udawać skrzynię ze skarbami. Z kolei na ilustracji kameleopij przyjmował postać nadobnego, związanego dziewczęcia, które zapewne przynętą było dość skuteczną, aczkolwiek iluzja w kontekście zastanego opisu raczej absurdalna, bo trudno uznać półnagą dziewoję za typowy element otoczenia typowego dla warhammerowej przygody. I chociaż ilustrator trochę pojechał, to paradoksalnie trafił w punkt. Potwór byłby o wiele ciekawszy, gdyby zamiast wtapiać się w tło, potrafił właśnie przybrać postać czegoś, co ofiara łyknie, jak młody kaczor. Przy czym, w przypadku kilku ofiar, każdy widziałby tak naprawdę coś innego (nawet związane, hoże dziewczę każdy widziałby inaczej, bo każdy ma swój ideał - podejrzane powinno być już samo to, że dziewczyna wygląda, jak ze snów). Tyle że zanim uzgodnią, co widzą, to może być już za późno.

Ludzie to wilcy

Najgorszy, najobrzydliwszy, najplugawszy nawet potwór jest niczym wobec totalnie zdeprawowanego zwyrola. Nie chodzi nawet o to, do czego są zdolni, ale dystans, jaki dzieli nas od obcych. Cokolwiek nie zrobią, to jest... obce. Tymczasem te same czyny w wykonaniu istoty ludzkiej zyskują nowy wymiar, budzą pewien specyficzny niepokój, czasem wręcz niezdrową fascynację - czy ja też byłbym zdolny do takiego okrucieństwa? Nie zadamy bezsilnego pytania jak on mógł?, widząc wilki rozszarpujące dziecko. Żaden potwór, żadne zło nie będzie tak straszne, jak człowiek-potwór. Patrz też wpis, pt. Wyglądasz, jakbyś chciał dostać w ryj.

Wróćmy jeszcze do kameleopija. A jakby tak iluzje przez niego powodowane wyzwalałyby najskrytsze pragnienia, perwersje takie, do których boimy się przyznać sami przed sobą. Albo lęki, fobie. Albo wyrzuty sumienia, stare blizny umysłu, postępki, o których usilnie próbowaliśmy zapomnieć. Wizje podsuwane przez potwora mogą odwoływać się do rzeczywistych zdarzeń i ich konsekwencji, jak na przykład porzucenie przyjaciela w potrzebie, skutkujące jego śmiercią może sprawić, że mocą kameleopija zmarły pojawi się, by wypomnieć bohaterowi tragiczną w skutkach chwilę słabości.

Ale wizje mogą też karmić się lękiem przed tym, co mogło się wydarzyć. Może ów przyjaciel jakimś cudem wydostał się z taraptów i przeżył - nasz bohater jednak nie wie, jak się skończyła tamta historia. Iluzja stworzona przez kameleopija może być tutaj równie dobrze potępieńczym widmem, co udawać przyjaciela z krwi i kości, który żyje, ma się dobrze i nosi w sobie cholerny żal...

Jak mawiają starzy górale: potwór, to nie ilość macek, to stan umysłu.